Zakopane...Zakopane...
Niewielkie to były góry, co prawda,
ale radości ze „zdobytych szczytów” dużo.
W maju góry są piękne. Zewsząd
zdają się toczyć lawiny w różnych odcieniach zieleni.
Wśród
soczystych traw na halach „płyną” żółte strumienie
kaczeńców.
No i potoki! Piękne głośne i niespokojne o swoje
podświetlone słońcem krople mieniące się niczym srebro i złoto
w błękitnej wodzie, przeglądającego się w niej nieba.
Pięknie tutaj i tajemniczo...
Tu każdy
kamień i kwiat... każde drzewo i korzeń szepcze swoją historię –
baśń z tysiąca i jednej nocy...
I jeszcze ta „Przystań Górska”
gdzie przemiła obsługa i przytulny pokoik z widokiem na Nosal.
Marzenie.
...i Barbarka, znaleziona w lumpeksie,
za 5,20 zł. Porcelanowa sierotka – księżniczka... Ale to już
inna bajka...
Przed "renowacją"
I po "renowacji".