wtorek, 25 listopada 2014

Słomkowy łańcuszek

Przedświąteczny czas z mojego dzieciństwa, to czas porządków. Gdy tylko podrosłam, do mnie należały szuflady. Były wyłożone kolorową ceratą, którą trzeba było umyć wilgotną ściereczką i zdecydować o wyjętej z nich zawartości. I tu zaczynał się problem.
- Mamo – Co z tym zrobić? - pokazywałam jakiś drobiazg który wydawał mi się niepotrzebny.
- To zostaw, zostaw! To się jeszcze może przydać.
- Takie klunkry? - mówiłam zapożyczonym od mamy słowem.
- Klunkry nie klunkry , ale czasami są potrzebne.
- Kawałki niedopalonych świeczek? !
- Tak, bo można nimi zamek błyskawiczny potrzeć i będzie lepiej się zamykać.
- Aha.....A sprężynka ...korek od butelki ...sznurowadło... kawałek sznurka. Słonik z utuczoną główką..?. / który czeka na klej /.
- Zostaw. To pamiątka.
No tak. Faktycznie. Ostatnio wstępuję do jednego ze znanych mi lumpeksów i co widzę?
Klunkry! Pełno ludzi. Zawartość szaf i szuflad. Mama miała rację! Wszystko komuś może się przydać. Ostatnio widziałam rączkę od figurki, kto wie może reszta trafiła do innego lumpeksu.
A może tak stało się z główką słonika z porządkowanej przed laty szuflady, która nie doczekała się kleju? Nie wiadomo. Fakt faktem że większość tych klunkrów komuś się przydaje.

A co z szufladami pamięci?...gdzie wszystko musi się zmieścić , bo niczego wyrzucić się nie da ?
Z tym co nic nie waży...nie zajmuje miejsca...co można zabrać wszędzie...tam skąd nikt nie wraca też ?..
Tam też to może się przydać? Chciałabym spytać Ciebie – Mamo

Napisałam kiedyś opowiadanie . Oto fragment: Zamieszczę go jako przedświąteczny. Wspomnieniowy...

„...Choinka była wtedy taka piękna, pachnąca żywicą. Nocą gdy leżałam już w łóżku, wyobrażałam sobie że wiatr śpiewa w jej gałązkach ,że dookoła szumu las. Zapach pasty do podłogi wymieszany był z zapachem placków, kompotu z suszonych śliwek, pomarańczy, mandarynek. Nie było kolorowych lampek na choince, tylko maleńkie białe świeczuszki, przyczepione były do gałązek srebrnymi klamerkami i pachniały woskiem. Ich płomienie odbijały się w błyszczących ozdobach jak w kolorowych lusterkach, a poruszane podmuchem powietrza drgały czarodziejskim blaskiem.
Trzeba było uważać żeby nie podpaliły włosów anielskich, gałązek zwieszających się pod ciężarem maleńkich czerwonych jabłuszek, kolorowych cukierków, lukrowanych ciasteczek-serduszek. A biedny słomkowy łańcuszek, mienił się tak jakby był ze złota".

 
Pamiętam...Wszystko miało wtedy inny smak i zapach.

4 komentarze:

  1. Bardzo piękne i mądre słowa. Też mi szkoda tych odległych lat dzieciństwa. Także je często wspominam i pamiętam nastrój tamtych Świąt, tak jakby to było wczoraj.
    Tak trzymaj dziewczyno.
    Halina P.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję P.Halino.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Takie bliskie i znajome te wspomnienia, aż cieplej na sercu! Dziękuję Małgosiu!

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszy mnie bardzo że to co robię rozbudza ciepłe uczucia. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń