Zuzia na saneczkach
Znalazłam ją na samym dnie kosza.
Przywalona różnymi gadżetami spod których wyciągała rączki i
uśmiechała się do mnie. Czy mogłam nie kupić tego uśmiechu?
Była w fatalnym stanie. Brudna i
rozczochrana. Ale to było bez znaczenia. Zuzia jest już bezpieczna,
nikt jej nie tarmosi. A może... może jej stan fizyczny świadczył
o tym że była bardzo używana, że jakieś dziecko bardzo ją
kochało?
Nie dowiem się tego nigdy. Faktem jest
że przeszła u mnie skomplikowaną „operację” całkowitej
wymiany ciała i przeszczepu włosów. Pomimo tych wszystkich przeżyć
jest wciąż bardzo pogodna i jej pyszczek ciągle się uśmiecha.
Prawda że jest śliczna.
Tyle o samej Zuzi... której do
szczęścia przyczyniła się jeszcze wyprawa do lasu.
Laleczki były
na saneczkach i to na prawdziwym śniegu!
Jechały „z górki na pazurki” –
pierwszy raz w swoim „Nowym Życiu”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz